A ja wam powiem, że... To co starzy ludzie gadają często mija się z prawdą. Słyszałem setki mitów, że tu i tam jest coś na 100% ukryte a w rzeczywistości był cały h**. Niemieckie depozyty które udało mi się wykopać były w takich miejscach, że nawet gdybym to ja zakopał to z trudem bym to po roku czasu znalazł. Można powiedzieć, że były to typowe zadupia typu lasy nie odwiedzane (jak mogłoby się wydawać) przez ostatnie tysiąclecia i miejsca oddalone o kilka - kilkanaście metrów od zabudowania (i tam warto szukać).
Teraz przytoczę historie wyciągnięcia niewielkiego depozytu ukrytego przez niemca mieszkającego niegdyś w moim domu.
Któregoś dnia postanowiłem iść na ryby. Kopałem robaki i trafiłem na coś twardego. Po odgrzebaniu okazało się, że jest tam kilka garnków, pęczek kluczy od domu i czegoś jeszcze, nówki podeszwy, 2 pasy z klamrami strażackimi, małe talerzyki, srebrny tłoczony koń do powieszenia gdzieś na ścianę i litrowy słoik pełen gumek uszczelniających. Znalazłem to na zupełnym zadupiu, gdzie nawet robaków nie bylo hehe (ok 15m od domu). Później znalazłem wykrywaczem jeszcze 1 depozyt, ale były tam same gary hehe. Widocznie niemiec nie był z tych bogatych co wsią władali

. Jak znajdę czas to opisze inne moje przygody z niemieckimi klamotami
