Jakoś do tej pory nie napotkałem rolnika którego o zgodę mógł bym zapytać ale miałem taką okazję parę lat temu gdy chciałem wejść na pole w parku kampinowskim tyle że w celu zupełnie innym - mykologiczno-hedonistycznym (zainteresowani wiedzą o co chodzi). Mój brat mnie wtedy rozwalił swoim tekstem. Parkujemy przy polu, chcemy wchodzić a tu rolnik się kręci po terenie. Chwila namysłu, ustalenia, a w końcu brat nagle wstał i do gościa: dzień dobry, możemy się trochę "porozglądać?" . A gościu na to: Rozglądajta się, rozglądajta, ja i tak wiem o co wam chodzi:) A potem śniadanie na polu od matki natury, relaks, słuchanie tętna ziemi, opowieści lasu, rozmowa ze świerszczem oraz droga powrotna autem 40 km/h - było miło:)