W czerwcu złapałem wolną chwilkę i rodzinnie , czyli szwagier, siostrzeniec , dwóch moich synów i ja postanowiliśmy przebadac jedną z leśnych dróg, na której , prawdopodobnie , rosyjskie samoloty rozbiły wojskową kolumnę niemieckich "maruderów". Szwagier odmalował w naszej wyobraźni masę trupów, rozbite tabory, porozrzucany sprzęt wojskowy..... jak to zwykle po bombardowaniu i panice.

Mówię Wam , nic tylko jechac i.... dac się pożrec komarom

więc wypakowaliśmy się ze sprzętem i.... zapomniałbym! Nie dali mi zgody na pokazanie podobizn ,

więc zrobiłem na szybkiego portrety pamięciowe. Drugi od prawej to chyba ja , ale nie będę się upierał.

Naganialiśmy się jak te dziki , chociaż chwilami sygnały były ciekawe...
i warto było w te krzaczory się wbijac . Nie ma to jak stare , zarośnięte i nie uczęszczane drogi ....
Przy jednej z nich trafiliśmy na małą i starą strzelnicę . Wyszło parę kul z drugiej połowy XIX w. , już od amunicji scalonej , prawdopodobnie od Hatchkissa 1847-1907 r.

Wypad integracyjny....
To co udało się odnaleźc , po wymoczeniu i drobnej pielęgnacji, wygląda tak :

Wypad integracyjny....
Trzy feny w marniawym stanie , ale znalezione....

Wypad integracyjny....
..

Wypad integracyjny....

Wypad integracyjny....
kilka guziczków-cywilniaczków, jeden nawet był złocony....

Wypad integracyjny....

Wypad integracyjny....
jeden z ciekawym grawerunkiem na spodzie....

Wypad integracyjny....
trochę podgryzionych łusek ....

Wypad integracyjny....
a po rozbitej kolumnie wojska chyba tylko ta klamerka z plecaka

Dobrze że komary wyciągnęły z nas (ze mnie) sporo złej krwi bo....

..
A.... pochwalę się jeszcze swoim nowym nabytkiem.... to ten na dole w lepszym stanie...

Wypad integracyjny....
oczywiście "strychowiec" niekompletny i z dorobionymi okładzinami , ale prezent .... więc nie podlega wyprzedaży...

. To tyle z ostatniego miesiąca. Wszystkim życzę udanych "łowów" i pozdro. Kir.
