Wreszcie moje pszczółki dały mi trochę wolnego, więc obiecany kolejny wypad w miejsce odnalezionych depozytów.
Wydobyłem oba kociołki :

Dwa depozyty.... cz, III
Ale celem były kolejne , nieodkopane sygnały, więc pełni nadziei i wszystkiego co podsuwa wyobraźnia, wbijaliśmy szpadle kilka metrów dalej w leśną ściółkę, słuchając zgrzytu stali o stal. A co ukazała ziemia , skrywając swoje tajemnice przez blisko siedemdziesiąt lat ?.... Dwie kany , "dwudziestkę" i "dziesiątkę" :

Dwa depozyty.... cz, III

Dwa depozyty.... cz, III
Może myślicie sobie : "ten miał szczęście", ale nic bardziej mylnego.

Cieszcie się , że fotografia nie przekazuje smrodu, jaki uderzył po otwarciu obu pojemników,

, ale nawet to nie odstraszyło nas przed wydobyciem zawartości :

Dwa depozyty.... cz, III
Niestety obie kany wypełnione były ciuchami, ..... nawet skrzynka zakopana obok, widoczna na fotkach zawierała zimowe płaszcze...

Dwa depozyty.... cz, III
Taki depozyt trafia się raz na jakiś czas....ale ktoś musi nakopac się szmat, żeby ktoś inny mógł wykopac srebra , lub porcelanę , takie są prawidła naszej pasji . W takich chwilach zawsze mówię : "Do następnego spotkania..., do następnego trafienia...." Byc może ciąg dalszy nastąpi ....? Pozdro. Kir.
