Powiedzmy XVI wiek, a do tego czasu ludzie są jeszcze w stanie się cofnąć, badając genealogię swojej rodziny. Ba! W Polsce są 600 letnie kościoły i pewnie jeszcze starsze. Kto wie, czy w ich podziemnych magazynach nie leżą księgi z metryką chrztu, dalekiego przodka kogoś z nas. Na chwilę odbiegając od tematu, zastanawialiście się kiedyś, jak daleko w stecz można się cofnąć? Kto był moim przodkiem nie 500, ale np. milion lat temu? Niestety informacje zaginęły pewnie w mroku dziejów. I jeszcze jedno pytanie. Co w sytuacji, gdyby się okazało, że na moim ogródku jest stanowisko archeologiczne? Np. sadziłem drzewka i odkryłem stare artefakty; dzbany, gliniane naczynia, przedmioty codziennego użytku, miecz, itp. Nie mówię o polu, ale przydomowym ogrodzie, otoczonym płotem. Co w takiej sytuacji? Pytają o zgodę na eksplorację i wykopki na twoim ogrodzie, uprzednio płacąc za zniszczenia i obiecując naprawę, kiedy już odkopią, to co chcą? Czy po prostu z przyzwoleniem sądu wjeżdża koparka, a ty spieprzaj choćby do lasu mieszkać, bo ta działka nie jest już twoja? W przypadku znalezienia np. 10 złotych talarów, czy nie powinno się mieć prawa zatrzymać choćby jeden dla siebie? Po co w muzeum aż tyle takich samych?